Forum Dziurawy Kociol
www.kociool.fora.pl ---- wszystko o HP
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

akcja ratujemy forum
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 80, 81, 82 ... 115, 116, 117  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Dziurawy Kociol Strona Główna -> Książki HP
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dylorek
charłak
charłak



Dołączył: 28 Lip 2007
Posty: 56
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 16:52, 30 Lip 2007    Temat postu:

“UCIEKAJCIE!”
Malfoy złapał ogłuszonego Goyle i odciągnął go; Crabbe wyprzedził wszystkich,
teraz wyglądając na przerażonego; Harry, Ron, i Hermiona popędzili wzdłuż swoich śladów, a ogień ścigał ich.To nie był normalny ogień;
Crabbe użył klątwy, o której Harry nic nie wiedział.Ponieważ schowali się za róg, ale płomienie goniły ich jakby były żywe, czujące, skupione na zabiciu ich.Teraz ogień mutował, tworząc gigantyczny zastęp ognistych bestii:
Płonące węże, chimery, i smoki powstały i spadły i wzniosły sie jeszcze raz i resztki historii,
którymi się żywili zostały wrzucone w górę łapami z pazurami do ich pysków pełnych kłów, zanim zostały pochłonięte przez piekło.
Malfoy, Crabbe, i Goyle zniknęli z widoku: Harry, Ron i Hermiona stanęli jak wryci; ogniste potwory okrążały ich, zbliżając się bliżej i bliżej, pazury i rogi i ogony, które biły batem,
i gorąco było solidne jak ściana wokół nich.
“Co możemy zrobić?” Hermione krzyczała ponad ogłuszającymi wyciami ognia.
“Co możemy zrobić?”
“Tutaj!” Harry pochwycił parę kijów od miotły o ciężkim wyglądzie z najbliższego stosu śmieci i rzucił jeden do Rona, który posadził Hermione na miotle za nim.
Harry zawisł swoją nogą ponad drugą miotła i mocno odepchnął się od podłoża, poszybowali w górę, w powietrze, wyrywając nogi z ognistej paszczy, która zamykała się na nich.Dym i gorąco stawały się dojmujące: pod nimi przeklęty ogień trawił kontrabandę generacji poszukiwanych studentów,
nieczyste wyniki tysiąca zakazanych eksperymentów, tajemnice niezliczonych dusz, które szukały ucieczki w pokoju.
Harry nie mógł nigdzie zobaczyć śladu Malfoy'a, Crabbe'a, albo Goyle'a . Obniżył lot tak nisko jak tylko pozwalały mu na to plądrujące potwory próbując ich znaleźć,
ale był tylko ogień:Co za straszny sposób umierania.... Nigdy tego nie chciał....
“Harry, wynośmy się stąd, wynośmy się stąd!” wrzeszczał Ron, chociaż przez czarny dym nie można było zobaczyć gdzie były drzwi.
A następnie Harry usłyszał cienki, żałosny, ludzki krzyk wśród strasznego zamieszania, grzmotów pochłaniających wszystko płomieni.
“To—zbyt—niebezpieczne—!” Ron krzyknął ale Harry odwrócił się gwałtownie w powietrzu. Jego okulary zapewniały jego oczom jakieś małe zabezpieczenie przed dymem,
przeglądał wzrokiem burzę ognia poniżej, szukając oznaki życia, kończyny albo twarzy, która nie była jeszcze zwęglona jak drzewo....
I zobaczył ich: Malfoy z jego ramionami dookoła nieprzytomnego Goyle'a, siedzieli na kruchej wieży ze zwęglonych biurek, i Harry zanurkował.
Malfoy zauważył go nadchodzacego i podniósł ramię, ale jednak gdy Harry złapał je, wiedział od razu że to nie było dobre. Goyle był za ciężki i ręka Malfoy'a pokryta potem wyślizgnęła się natychmiast z ręki Harry'ego.
- Jeśli przez nich zginiemy, zabiję cię, Harry! - wrzasnął głos Rona i gdy wielka płonąca chimera spadła [?] na nich, on i Hermiona wciągnęli Goyle'a na ich miotłę i kołysząc się i opadając wznieśli się w powietrze następny raz gdy Malfoy wspiął się za Harry'm.
- Drzwi! Musimy dotrzeć do drzwi, drzwi! - krzyczał Malfoy do ucha Harry'ego i Harry przyspieszył, prowadząc Rona, Hermionę i Goyle'a przez falujący czarny dym, z trudem mogąc oddychać, i wszędzie wokół nich ostatnie kilka przedmiotów niespalonych przez pochłaniające płomienie zostało wyrzucone w powietrze,
gdy stworzenia przeklętego ognia rzuciły je wysoko w celebrowanie [?]: kubki i tarcze, błyszczący naszyjnik i stara, wyblakła tiara.
- Co robisz, co ty robisz, drzwi są tam! - krzyczał Malfoy, ale Harry skręcił ostro i zanurkował. Diadem wyglądał jakby spadał w zwolnionym tempie [dos. wolnym ruchu/biegu], obracając się i błyszcząc gdy opadał w kierunku żołądka ziejącego węża, i wtedy go złapał, zaczepionego wokół nadgarstka.
Harry zboczył znowu gdy wąż wyskoczył na niego, wzniósł się ku górze i prosto w kierunku miejsca gdzie, modlił się, by drzwi stału otworem. Ron, Hermiona i Goyle zniknęli, Malfoy krzyczał i trzymał Harry'ego tak ciasno, że aż bolało. Wtedy, przez dym Harry zobaczył prostokątny skrawek w ścianie i skierował tam miotłę, i kilka chwil później czyste powietrze wypełniło jego płuca i zderzyli się ze ścianą w korytarzu dalej.
Malfoy spadł z miotły i leżał twarzą w dół, sapiąc, kaszląc i mając mdłości. Harry przywrócił się i usiadł. Drzwi pokoju życzeń zniknęły i Ron i Hermiona dysząc usiedli na podłodze obok Goyle'a który wciąż był nieprzytomny.
- C-Crabbe - dusił się Malfoy tak szybko jak tylko mógł mówić - C-Crabbe...
- On nie żyje - powiedział Ron szorstko.
Było cicho wyłączając sapanie i kaszlenie. Wtedy potężna liczba [bungs] wstrząsnęła zamkiem, i ogromna kawalkada przezroczystych postaci galopujących na koniach, ich głowy krzyczały spod ich ramion z żądzą krwi. Harry chwiał się na nogach kiedy Bezgłowy Myśliwy przejeżdżał i rozglądał się dookoła. Bitwa wciąż się toczyła wokół niego. Mógł słyszeć więcej krzyku niż tego wydawanego przez wycofujące się duchy. Ogarnęła go panika.
- Gdzie jest Ginny? - powiedział ostro - Była tu powinna wrócić do Pokoju Życzeń
- Cholera, sądzisz, że będzie wciąż działał po tym pożarze? - spytał Ron, ale on też wstał, pocierając swoją klatkę piersiową i rozglądając się na lewo i prawo. - Może się rozdzielimy i poszukamy...?
- Nie - powiedziała Hermiona też wstając. Malfoy i Goyle ciągle opadali beznadziejnie na podłodze korytarza, żaden z nich nie miał różdżek.
- Trzymajmy się razem. Idziemy - Haary, co to jest, to na twoim ramieniu?
- Co? Och tak...
Ściągnął diadem z nadgarstka i podtrzymał. Wciąż był gorący i czarny od sadzy, ale gdy spojrzał na niego uważnie, był w stanie rozpoznać drobne wyrazy wyryte na diademie: ROZUM PONAD MIARĘ JEST NAJWIĘKSZYM SKARBEM CZŁOWIEKA
Substancja przypominająca krew, ciemna i smolista, wyglądała jakby wyciekała z diademu. Nagle Harry poczuł wibrującą gwałtownie rzecz, później rozleciała się na kawałki w jego rękach..
“To musiało być Fiendfyre!” pisnęła Hermiona, spoglądająca na złamany kawałek.
“Slucham?”
“Przeklęty przez Fiendfyre ogień—który to jest jedną z substancji, która niszczy Horcruxy,
ale nie zrobiłabym tego nigdy, kiedykolwiek ośmielił się tego użyć, to jest tak niebezpieczne—jak Crabbe
wiedział jak to..”
- Musiał nauczyć się od Carrowsów – powiedział Harry ze złością.
- Powinien się wstydzić, że nie skupił się wystarczająco wtedy, kiedy oni zastanawiali się, w jaki sposób to zatrzymać. - powiedział Ron. Jego włosy, podobnie jak włosy Hermiony były przypalone a ich twarze usmolone. - Gdyby nie to, że próbował zabić nas wszystkich, byłoby mi przykro, że jest martwy.
-Nie zdajecie sobie sprawy? Wyszeptała Hermiona, przerywając krzyki i strzały hałasy pojedynków niewątpliwie wypełniających korytarz. – To znaczy, że nie możemy tak po prostu dorwać węża.
Harry rozejrzał się wokół, jego serce wydawało się odczuwać porażkę. Pożeracze Śmierci przenikali Hogwart.
Percy i Fred właśnie się wycofali pod wpływem pojedynkujących się z nimi zakapturzonych ludzi. Harry, Ron i Hermiona biegli na przód by pomóc. Promienie świetlne latały w każdym kierunku. Pojedynkujący się Percy zahamował szybko, gdy nakrycie ześlizgnęło się z głowy wysokiego przeciwnika, odkrywając proste włosy.
-Witam Pana Ministra- ryknął Percy, wysyłając kolejną salwę światła w niego, sprawił, że upuścił różdżkę i potargał front jego szaty. –Czy wspomniałem, że rezygnuję z posady?
-Chyba żartujesz, Percy! Wykrzyczał Fred, gdy Pożeracz Śmierci walczył z trzema przytłaczającymi go różnymi zaklęciami. Thicknesse upadł na ziemie z małymi ostrzami, które wybuchały wokół niego; wydawało się jakby zmieniał się w jakąś formę jeża morskiego. Fred spojrzał na Percego z radością. –Teraz żartujesz, Percy... Nie słyszałem żebyś żartował, od kiedy byłeś bardzo...
Powietrze eksplodowało. Byli zgrupowani razem, Harry, Ron, Hermiona, Fred i Percy, dwaj Pożeracze śmierci byli przy ich stopach jeden ogłuszony, drugi transformowany; w tym momencie, gdy niebezpieczeństwo było tymczasowo zażegnane, świat rozdarł się na części, Harry odczuł jak unosi się w powietrzu, i jedyne, co mógł zrobić to najmocniej jak to było możlwie trzymać cienki patyk drewna, który był jego jedyną bronią i tarczą jego głowy. Usłyszał krzyki swoich kompanów bez nadziei i wiedzy, co mogło się im stać.
I wtedy świat resolved? pogrążył się w bólu i ciemnościach. W połowie pogrążony w ruinach korytarza, który był narażony na okropny atak. Zimne powietrze powiedziało mu, że część zamku była wysadzona, a gorące rozcięcie na jego policzku mówiło mu, że mocno krwawi. Wtedy uslyszał straszny płacz, który ciągną go do, wewnątrz, które wyrażało agonię dziecka, żaden ogień ani przekleństwo nie mogło tego powodować, wstał, był przerażony tak przerażony jak nigdy jeszcze w swoim życiu.
I hermiona przebneła stopą w zgliszczach, trzech ródowłosych mężczyzn było zgrupowanych gdzie ściana była wysadzona na kawałeczki. Byli jakby oszołomieni i potykali się o kamienie i drewno, Harry złapał rękę Hermiony.
-Nie, nie, nie! Ktoś krzyczał. –Nie Fred! NIE! Percy potrząsał bratem, a za nim klęczał Ron, a oczy Freda wpatrywały się bez wyrazu, cień jego ostatniego uśmiechu, dał się zauważyć na jego twarzy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Is
pirszoroczny
pirszoroczny



Dołączył: 26 Lip 2007
Posty: 136
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 16:52, 30 Lip 2007    Temat postu:

Doszło, dzięki Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
martynkaaa
uczeń drugiego roku
uczeń drugiego roku



Dołączył: 29 Lip 2007
Posty: 201
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 16:54, 30 Lip 2007    Temat postu:

nie ma za co;)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
polcia87
zapisany do Hogwartu
zapisany do Hogwartu



Dołączył: 29 Lip 2007
Posty: 64
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Świnoujście

PostWysłany: Pon 16:59, 30 Lip 2007    Temat postu:

Teraz czekamy an 32, Loona mowilas ze wstawisz kawalek Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
martynkaaa
uczeń drugiego roku
uczeń drugiego roku



Dołączył: 29 Lip 2007
Posty: 201
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 17:01, 30 Lip 2007    Temat postu:

ja jeszcze nie doszłam do końca 31 Very HappyVery Happy hehe, ale 32 bardzo chętnie ;D

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kaisa
Gość






PostWysłany: Pon 17:02, 30 Lip 2007    Temat postu:

Ha opłacało sie iść do sklepu Very Happy wam też radze...szaloona wstawisz ten kawalek 32 <prosi>?
Powrót do góry
Dylorek
charłak
charłak



Dołączył: 28 Lip 2007
Posty: 56
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 17:03, 30 Lip 2007    Temat postu:

kurde dlaczego Fred, mogli wyjśc wszyscy z tego cało, niby nie lubie Percego ale jak sie nawrócił to nawet fajny, trzeba złożyc wizyte pani JKR!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Is
pirszoroczny
pirszoroczny



Dołączył: 26 Lip 2007
Posty: 136
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 17:03, 30 Lip 2007    Temat postu:

;(( Tylko nie Fred! Dlaczego to nie może być ten debil Percy! To takie niesprawiedliwe!! Po raz trzeci przeklinam Rowling!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Is
pirszoroczny
pirszoroczny



Dołączył: 26 Lip 2007
Posty: 136
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 17:04, 30 Lip 2007    Temat postu:

A co macie już 32?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SzaLoona
zapisany do Hogwartu
zapisany do Hogwartu



Dołączył: 29 Lip 2007
Posty: 64
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 17:06, 30 Lip 2007    Temat postu:

Rozdział 32
(Naj?)Starsza Różdżka

Świat się skończył, dlatego bitwa nie została przerwana, zamek upadł cicho w przerażeniu i każdy walczący poległ? Umysł Harrego opadał, wirował poza kontrolą, niezdolny do uchwycenia niemożliwości, bo Fred Weasley nie mógł być martwy, jego zmysły musiały go okłamać.
Wtedy ciało [fell past the hole blown into the side of the school] a klątwy lataly dookoła nich z ciemności uderzając w ściany za ich głowami.
- Na ziemię! – krzyknął Harry, gdy więcej klątw zaczęło latać przez noc
On i Ron złapali razem Hermionę i przyciągneli ją na podłogę. Percy leżał na ciele Freda, ochraniając go od innych czarów . Harry krzyknął:
- Percy, chodź tu, musimy się ruszyć! – Percy potrząsnął głową
- Percy! – Harry zobaczył ślad łez rysujący się na pokrytej brudem twarzy Rona [as he sezied??] ramiona swojego starszego brata ale Percy się nie poruszył
- Percy! Nie możesz nic dla niego zrobić! Idziemy do...
Hermiona krzyknęła i Harry odwracając się nie musiał pytać dlaczego. Ogromny pająk wielkości małego samochodu próbował wspiąc się przez wielką dziurę w murze, jeden z potomków Aragoga przyłączył się do walki.
Ron i Harry krzyknęli równocześnie. Ich zaklęcia zderzyły się a potwora odrzuciło do tyłu. Jego odnóża drgnęły przerażająco i zniknęły w ciemności
- On przyprowadził kolegów! – krzyknął Harry do reszty spoglądając przez dziurę w
murze wyrządzoną zaklęciem. Coraz więcej olbrzymich pająków uwolnionych z Zakazanego Lasu wspinało się po ścianie budynku. Śmierciożercy musieli spenetrować Zakazany Las. Harry rzucił Zaklęcia Oszałamiające w dół uderzając w potwora prowadzącego resztę pająków. Ten stoczył się w dół zabierając za sobą kolegów i zniknęli z oczu. Wtem, kolejne klątwy poszybowały nad głową Harry`ego tak blisko, że poczuł jak rozwiewają mu włosy.
- Ruszmy się, TERAZ!
Popychając Hermionę i Rona do przodu, Harry zatrzymał się by chwycić ciało Freda pod pachę. Percy, uświadamiając sobie, co Harry próbował zrobić, przestał przytulać ciało i pomógł mu. Razem kucając nisko aby unikać klątw latających na nich z dołu, wyciągnęli Freda z drogi .
- Tutaj! – powiedział Harry.
Umieścili Freda w niszy, gdzie wcześniej stała zbroja. Nie mógł znieść widoku Freda ani sekundy dłużej niż to było konieczne. Upewniając się, ze ciało zostało dobrze schowane, ruszył za Ronem i Hermioną. Malfoy i Goyle zniknęliale na końcu korytarza, który był teraz pełny kurzu i spadających fragmentów muru i szkła z okien, zobaczył tłum ludzi biegających we wszystkie strony, ale nie umiał powiedzieć czy to byli przyjaciele, czy wrogowie, Tuż za rogiem, Percy wydał z siebie krzyk przypominający byka:
- ROOKWOOD!
I pobiegł w kierunku wysokiego mężczyzny, który gonił kilku uczniów
- Harry, tutaj! – krzyknęła Hermiona
Pociągnęla Rona za govelin. Wyglądali jakby się ze sobą walczyli i przez jedną szaloną sekundę Harry pomyślał, że znowu się obściskiwali. Wtedy zobaczył, że Hermiona próbowała okiełznać Rona, który chciał biec za Percym
- Posłuchaj mnie! SŁUCHAJ RON!
- Ja chcę pomóc! Chcę zabijać Śmierciożerców!
Jego twarz była wykrzywiona, umazana kurzem i dymem, trząsł się z gniewu i żalu.
- Ron, jesteśmy jedynymi, którzy mogą to zakończyć! Proszę cię, Ron! Potrzebujemy węża, musimy zabić węża – powiedziała Hermiona
Ale Harry wiedział co czuł Ron: Pogoń za kolejnym Horkruxem nie mogło przynieść satysfakcji z zemsty. On też pragnął walczyć, aby ukarać ludzi, którzy zabili Freda. Chciał znaleźć pozostałych Weasleyów i upewnić się choć trochę, że Ginny nie była.... ale nie mógł pozwolić tej myśli ukształtować się w jego głowie.
- Będziemy walczyć! – powiedziała Hermiona – Musimy, aby dopaść węża! Ale nie straćmy z oczu celu do jakiego dążymy! Tylko my możemy to wszystko zakończyć!
Płakała również i wycierała swoją twarz w podarty i przypalony rękaw. Wzięła kilka głębokich wdechów aby się uspokoić. Wciąż mocno trzymając Rona odwróciła się do Harrego
- Musisz się dowiedzieć gdzie jest Voldemort. On ma węża zawsze ze sobą, prawda? Zrób to Harry. Wejrzyj w niego!
Dlaczego to było takie proste? Bo jego blizna paliła go od godzin, żądając pokazania mu myśli Voldemorta? Zamknął oczy na jej rozkaz i w jednej chwili, krzyki, strzały, i wszystkie te niedobrane dźwięki bitwy zaczęły tonąć i oddalać się, aż on stanął daleko, daleko od nich.
Stał na środku zniszczonego, ale dziwnie znajomego pokoju z obdartą tapetą na ścianach i wszystkimi oknami zabitymi deskami z wyjątkiem jednego. Odgłosy walki na zamku były stłumione i dalekie. Jedno odblokowane okno odsłaniało odległe błyski światła z miejsca gdzie stał zamek, ale w pokoju było ciemno z wyjątkiem samotnej oliwnej lampy.
Obracał różdżkę między palcami oglądając to. Jego myśli krążyły wokół pokoju w zamku, sekretnego pokoju, który tylko on kiedykolwiek znalazł, jakby pokój, do którego aby wejść musisz być mądry i sprytny i dociekliwy... Był pewny że chłopiec nigdy nie znajdzie diademu... Chociaż pupilek Dumbledora zaszedł dalej niż kiedykolwiek oczekiwał... za daleko...
- Mój Panie – powiedział zdesperowany i przybity głos.
Odwrócił się: był tam Lucjusz Malfoy siedzący w najciemniejszym kącie, obszarpany i wciąż noszący znamię kary, jaką otrzymał po ostatniej ucieczce chłopca. Jedno jego oko wyglądało na zamknięte i spuchnięte
- Mój Panie... proszę... mój syn...
- Jeśli twój syn jest martwy Lucjuszu, to nie moja wina. Nie przyszedł aby się do mnie przyłączyć, jak zrobiła to reszta Slytherina. Możliwe, że postanowił się zaprzyjaźnić z Harrym Potterem
- Nie... Nigdy – szepnął Malfoy
- Miej nadzieje, że nie.
- Czy... czy nie boisz się mój Panie, że Potter mógł zginąć z czyichś innych rąk niż Twoich? – zapytał Malfoy trzęsącym się głosem – Czy nie byłoby... mi wybaczone... bardziej ostrożnie byłoby odwołać bitwę, wejść do zamku i szukać go samemu? [co do tego nie jestem pewna: „Wouldn`t it be forgiven me... more prudent to call off this battle, enter the castle, and seek him yourself”]
- Nie udawaj Lucjuszu. Chciałbyś aby bitwa się zakończyła, abyś mógł się dowiedzieć co się stało z twoim synem. A ja nie musze szukać Pottera. Zanim noc się skończy Potter sam tu przyjdzie aby mnie znaleźć.
Voldemort rzucił jeszcze jedno spojrzenie na różdżkę w swoich palcach. To go martwiło... A rzeczy które martwiły Lorda Voldemorta musiały zostań przearanżowane [?? ...and those things that troubled LV needed to be rearranged...]
- Idź i sprowadź mi tu Snape`a
- Snape`a, M-mój Panie?
- Tak, Snape`a. Teraz. Potrzebuję go. Jest... coś... co musi dla mnie zrobić. Idź!
Przestraszony, potykając się w ciemności, Lucjusz opuścił pokój. Voldemort nadal tam stał, obracając różdżkę między palcami i gapiąc się na nią.
- To jedyna droga, Nagini – szepnął i rozejrzał się dookoła.
Był tam wielki, gruby wąż, teraz zawieszony w powietrzu i skręcony wdzięcznie wewnątrz wyczarowanej, ochronnej przestrzeni, którą dla niej zrobił. Gwiaździsta, przezroczysta kula, coś między błyszczącą klatką a czołgiem.
Sapiąc, Harry wrócił myślami i otworzył oczyw tym samym momencie jego uszy zaatakowane zostały przez piski i płacz, grzmoty i uderzenia bitwy.
- Jest we Wrzeszczącej Chacie. Wąż jest z nim, stworzył mu jakąś magiczną ochronę dookoła. Właśnie wysłal Lucjusza Malfoya, żeby ten znalazl Snape`a
- Voldemort siedzi we Wrzeszczącej Chacie? – powtórzyła Hermiona zdziwiona – On nawet... on nawet nie WALCZY?
- On myśli, że nie musi walczyć – powiedzial Harry – On myśli, że ja sam do niego przyjdę.
- Ale dlaczego?
- On wie, że znalazłem Horcruxy. Trzyma Nagini przy sobie. Oczywiście muszę iść do niego, by się zbliżyć do celu.
- Racja – powiedział Ron splatając ramiona – Więc nie możesz iść! To jest to czego on chce, czego oczekuje. Ty zostań tu i zajmij się Hermioną a ja pójdę i to załatwię.
Harry spojrzał na Rona
- Wy dwoje tu zostańcie, ja pójdę pod Peleryną i będę tak szybko jak...
- Nie – przerwała mu Hermiona – bardziej sensowne będzie jeśli ja wezmę Pelerynę i...”
- Nawet o tym nie myśl! – wrzasnął na nią Ron
Zanim Hermiona zdążyła powiedzieć coś więcej niż „Ron, ja jestem,na tyle zdolna...” gobelin na szczycie schodów na których stali został gwałtownie rozdarty.
- POTTER!
Dwóch zamaskowanych Śmierciożerców stało tam, ale nawet zanim zdążyli w pełni wyciągnąć różdżki Hermiona krzyknęła „Glisseo!”
Schody pod ich stopami zamieniły się w rynnę i ona, Harry i ron zjechali w dół, nie mogąc kontrolować prędkości, ale na tyle szybko by oszałamiające czary Śmierciożerców nie mogły w nich trafić. Strzelali przez [concealing] gobelin na środku [and spun onto the floor – nie mam pojęcia:/] uderzając w przeciwną ścianę
- Duro! - Zapłakała Hermiona celując różdżką w Gobelin.
Były tam dwa głośne, obrzydliwe [crunches - ??] w chwili gdy gobelin zamienił się w kamień a goniący ich Śmierciożercy zgnietli się przed nim.
- Cofnijcie się! – krzyknął Ron,
On, Harry i Hermiona rzucili się naprzeciw drzwi, kiedy dobiegł ich dźwięk galopujących biurek poganianych przez biegnącą Profesor McGonagall. Nie zauważyła ich. Jej włosy opadły a na policzku widniało głębokie cięcie. Gdy skręciła za róg usłyszeli jej krzyk:
- ATAKOWAĆ!
- Harry, załóż Pelerynę – powiedziała Hermiona - Nie przejmuj się nami
Ale on zarzucił Pelerynę na całą trójkę. [Large though they were he doubted - ????] nikt nie zobaczyłby ich bezcielesnych nóg poprzez kurz z zatykający powietrze, spadające kamienie i migotanie zaklęć. Pobiegli na niższą klatkę schodową i znaleźli się na korytarzu pełnym walczących. Portrety po obydwu stronach walki były zatłoczone przez postacie krzyczące rady i zachęcające do walki w chwili gdy Śmierciożercy zamaskowani i ci bez masek walczyli ze studentami i nauczycielami. Dean wygrał dla siebie różdżkę i pojedynkował się twarzą w twarz z Dołohowem, Parvati z Traversem. Harry, Ron i Hermiona wznieśli jednocześnie swoje różdżki gotowi do uderzenia, ale walczący falowali i byli tak ściśnięci, że było zbyt możliwe by zranić kogoś, kto walczył po ich stronie, gdyby zaczęli rzucać zaklęcia. Stali zamurowani szukając możliwości działania, gdy nagle rozległo się głośne „Wheeee!” i spoglądając w górę Harry zobaczył Irytka warczącego nad nimi, rzucającego [Snargaluff pods] w dół na Śmierciożerców, których głowy nagle zostały pochłonięte przezwijące się zielone bulwy przypominające grube robaki.
- ARGH!
Garść [tubers] uderzyła w Pelerynę nad głową Rona; wilgotne zielone korzenie zawisły w powietrzu. Ron próbował je z siebie strząsnąć
- Ktoś niewidzialny tam jest! – krzyknął zamaskowany Śmierciożerca wskazując nanich
Dean skorzystał z nieuwagi Śmierciożercy i powalił go Zaklęciem Oszałamiającym. Dołohov spróbował się zemścić, ale Parvati rzuciła na niego Klątwe „Body Bind”
- CHODŹMY! – wrzasnął Harry.
On, Ron i Hermiona założyli dokładnie Pelerynę i pobiegli z głowami nisko środkiem, między walczącymi, ślizgając się trochę na rozlanym soku (Snargaluff) na szczyt schodów prowadzących do Sali Wejściowej.
- Jestem Draco Malfoy, Jestem Draco, Jestem po twojej stronie!





Prosze bardzo:D
To tylko kawalek ale lecę dalej:D


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość
Gość






PostWysłany: Pon 17:07, 30 Lip 2007    Temat postu:

Taa popieram Zgredek to było chamskie ale Fred why ????????????????????????
Powrót do góry
Is
pirszoroczny
pirszoroczny



Dołączył: 26 Lip 2007
Posty: 136
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 17:07, 30 Lip 2007    Temat postu:

SzaLoona kocham Cię :"*

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SzaLoona
zapisany do Hogwartu
zapisany do Hogwartu



Dołączył: 29 Lip 2007
Posty: 64
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 17:09, 30 Lip 2007    Temat postu:

Ale od razu mówię, że to moje to takie "amatorskie" bo nigdy wcześniej niczegonie tłumaczyłam

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SzaLoona
zapisany do Hogwartu
zapisany do Hogwartu



Dołączył: 29 Lip 2007
Posty: 64
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 17:11, 30 Lip 2007    Temat postu:

U lala:)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
martynkaaa
uczeń drugiego roku
uczeń drugiego roku



Dołączył: 29 Lip 2007
Posty: 201
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 17:11, 30 Lip 2007    Temat postu:

dzieki SzaLoona Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Dziurawy Kociol Strona Główna -> Książki HP Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 80, 81, 82 ... 115, 116, 117  Następny
Strona 81 z 117

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin